Ostatnio kupiliśmy w promocji pomarańcze. Ich zdrowotność jest nie do przecenienia. O ich zaletach można poczytać między innymi tutaj. Po przyjściu do domu z cichą satysfakcja przystąpiliśmy rodzinnie do konsumowania pomarańczy... a po chwili byliśmy wszyscy w łazience...
Pomarańcze były w siatce. Każdy z nas obrał sobie jeden owoc i ze smakiem zaczął konsumować plasterek po plasterku. Zgodnie ze swoim nawykiem zacząłem czytać "metkę". Były na niej takie informacje jak: kraj i miejscowość pochodzenia, waga, itp. Na końcu odkryłem enigmatyczne: "zastosowano pozbiorczo: imazalil". A że jakoś z natury jestem podejrzliwy i wiem, że producent/importer na takiej metce pisze tylko to, co musi, od razu wrzuciłem w google: imazalil.
I po chwili czytania internetowych stron o imazalilu, czy jak go tam zwą, w naszej łazience była już kolejka do mycia dłoni i buzia (na wszelki wypadek). Imazalil - jak przeczytaliśmy, to toksyczna substancja, która ma za zadnie utrzymać pomarańcze w dobrej kondycji przez wiele dni - spowalniać powstawanie pleśni i procesy starzenia się. Niestety imazalil jest uznawany za rakotwórczy, ba, może także powodować bezpłodność!
Całe szczęście, środek owocu jest bezpieczny, trzeba jednak pamiętać, by dobrze umyć ręce, a najlepiej z pomarańczami obchodzić się w rękawiczkach, do czasu pozbycia się skórek.
Jak sobie teraz pomyślę, ile ja tych skórek w swoim życiu zjadłem. Moja mama często do różnego rodzaju keksów, placków i polew właśnie ze skórki pomarańczy czyniła pyszny dodatek...
Teraz po prostu trzeba znaleźć dostawcę ekologicznych pomarańczy (jeśli potrzebujemy skórki). Chyba w naszej drogerii, oprócz pieluch wielorazowych i innych eko produktów, dodamy nowy dział: ekologiczne owoce ;)
Miłego jedzenia.
Komentarze (0)